Hej!
Jestem zawiedziona :(
200 osób odwiedziło mój blog, pewnie tylko kilka przeczytało, a skomentować to już nikt nie raczył.
Trudno :( Ja się staram zawsze komentować. Ale i tak daję następny rozdział. Skończę tą historię, mimo że nikt nie będzie czytał.
~~~
Boisko do Qudditcha
budziło miłe wspomnienia wygranych meczy i wesołych treningów.
Ginny z uśmiechem na twarzy wciągnęła powietrze do płuc i razem
z innymi podeszła do porozrzucanych mioteł na trawie. Nad nimi
stała profesor Hooch – o wiele młodsza, ale z tymi samymi
krótkimi, siwiejącymi włosami.
- Na mój znak
wycelujcie rękę w stronę miotły i powiedzcie „Do mnie!”. I
tylko to! Żadnego dosiadania! Uwaga... Teraz!
- Do mnie! - chór głosów parudziesięciu uczniów rozległ się po błoniach. Stara „Srebrna Strzała” pomknęła do wyciągniętej ręki Ginny, która z szerokim uśmiechem na twarzy rozejrzała się. Sekundę później i James trzymał swoją miotłę i gapił się na dziewczynę z opadniętą szczęką. Dalej Zmiatacza 4 przywołała Lily, minutę później Syriusz, ale reszta potrzebowała przynajmniej kilku prób.
- Kto nie ma ochoty, to nie musi, ale teraz trochę się przelecimy. Nie odlatujecie za daleko ani za wysoko! Malutkie kółeczko dookoła boiska. Startujecie dwójkami. Po kolei.
Ginny i Lily dosiadły mioteł i przygotowały się. Ginny oczywiście bez żadnych problemów wzniosła się na parę metrów, następnie wykonała pętlę i zaczęła lecieć dookoła boiska. Za nią podążyła chwiejnie Lily, kurczowo trzymając się trzonka i lecąc o wiele wolniej niż jej koleżanka.
- Do mnie! - chór głosów parudziesięciu uczniów rozległ się po błoniach. Stara „Srebrna Strzała” pomknęła do wyciągniętej ręki Ginny, która z szerokim uśmiechem na twarzy rozejrzała się. Sekundę później i James trzymał swoją miotłę i gapił się na dziewczynę z opadniętą szczęką. Dalej Zmiatacza 4 przywołała Lily, minutę później Syriusz, ale reszta potrzebowała przynajmniej kilku prób.
- Kto nie ma ochoty, to nie musi, ale teraz trochę się przelecimy. Nie odlatujecie za daleko ani za wysoko! Malutkie kółeczko dookoła boiska. Startujecie dwójkami. Po kolei.
Ginny i Lily dosiadły mioteł i przygotowały się. Ginny oczywiście bez żadnych problemów wzniosła się na parę metrów, następnie wykonała pętlę i zaczęła lecieć dookoła boiska. Za nią podążyła chwiejnie Lily, kurczowo trzymając się trzonka i lecąc o wiele wolniej niż jej koleżanka.
Lekcja nie miała
zbyt wielu zdarzeń, nikt nie spadł z miotły, nie trzeba było
nurkować po upuszczoną rzecz. Jednak dla Ginny znaczyła bardzo
wiele, wreszcie poczuła się jak beztroska jedenastolatka. Również
Syriusz trochę skorzystał, bo James założył się z kumplem, że
to on pierwszy przywoła miotłę. Kłócił się co prawda, że to
chodziło, który z nich dwóch będzie pierwszy, ale faktem było,
że to Ginny prześcignęła James'a. I w ten sposób czarnowłosy
stracił trzy czekoladowe żaby na rzecz Syriusza.
~*~
Po południu dla
zabicia czasu Ginny postanowiła zagrać w szachy z Remusem. Nie
miała zamiaru dłużej zamartwiać się sprawą zmieniacza. Trudno,
przeniosła się i nic na to nie poradzi. Za to może spędzić
przyjemny czas z nowymi kolegami.
- Skoczek na f6 – zarządziła. Chciała wypróbować nowy debiut, którego nauczyła się od Rona. Niestety zaskoczył ją Lupin, przesuwając piona na c1. I mózg dziewczyny całkowicie pochłonęła gra w szachy.
- Skoczek na f6 – zarządziła. Chciała wypróbować nowy debiut, którego nauczyła się od Rona. Niestety zaskoczył ją Lupin, przesuwając piona na c1. I mózg dziewczyny całkowicie pochłonęła gra w szachy.
- Hetman D8 i mat!
- tryumfalnie uśmiechnął się chłopak kilkanaście minut później. - Nie martw się.
- No to gratuluję. Nie przejmuję się, bo zwykle przegrywam z bratem.
- Rewanż?
- Nie, dzięki. Pójdę na chwilkę do biblioteki. Może Mary zagra? - Ginny widziała jak Mary rzuca jej wdzięczne spojrzenie. Nie dało się nie zauważyć, jak dziewczyna patrzy na Remusa, więc stworzenie okazji do zbliżenia ich dwojga było niewątpliwie dobrym uczynkiem.
~*~
- No to gratuluję. Nie przejmuję się, bo zwykle przegrywam z bratem.
- Rewanż?
- Nie, dzięki. Pójdę na chwilkę do biblioteki. Może Mary zagra? - Ginny widziała jak Mary rzuca jej wdzięczne spojrzenie. Nie dało się nie zauważyć, jak dziewczyna patrzy na Remusa, więc stworzenie okazji do zbliżenia ich dwojga było niewątpliwie dobrym uczynkiem.
~*~
Późnym
popołudniem korytarze zalała ciemność i w zamku panowała
atmosfera tajemnicy i mroku. Niewielu pierwszoklasistów odważyłoby
się przejść nimi, ale Ginny nie bała się. Hogwart traktowała
jak drugi dom, po sześciu latach znała wszystkie jego zakątki i
wiedziała, że jedyne co może jej się stać to morderstwo przez
Bazyliszka. Zadrżała spoglądając na ściany. W tych czasach
potwór nadal istnieje, ale nie ma jak się wydostać. Dziewczyna
poszła w kierunku biblioteki. Mimo, iż wmawiała sobie, że sprawa
przeniesienia się jej nie obchodzi, to naprawdę chciała dowiedzieć
się czegoś o Złotym Zmieniaczu. Zanim jednak doszła do celu,
ujrzała prefekta Slytherinu na obchodzie korytarzy. Trzymał za rękę
Narcyzę Black.
- Za chwilę kończę patrol – szepnął. - Spotkajmy się pod łazienką prefektów. Chcę porozmawiać o naszej przyszłości.
Przyszłość... w gronie śmierciożerców... Czy to możliwe, żeby ta rozmowa mogła dotyczyć planów Voldemorta?
Ginny zwykle nie zastanawiała się, czy to co robi jest logiczne. Od tego była Hermiona!
Teraz Gryfonka również obróciła się na pięcie i pobiegła do Wieży Gryffindoru. Miała zamiar śledzić tę parę Ślizgonów, a do tego potrzebowała jednej rzeczy.
- Gdzie jest James?! - wydyszała wpadając do Pokoju Wspólnego. Remus grał z Mary w szachy, a Syriusz i Peter przypatrywali się im.
- W Dormitorium – poinformował usłużnie Lupin, nie przestając patrzeć się na szachownicę.
Dziewczyna pobiegła na górę. Gryfon siedział na zabałaganionym łóżku i szukał czegoś w torbie.
- James! Pożycz mi swoją Pelerynę Niewidkę!
- Zaraz, że co? Skąd ty wiesz cokolwiek o mojej pelerynie?
- Nieważne, szybko! James, proszę, potem ci wytłumaczę. Nie zabiorę jej, obiecuję. No proszę.
- Za chwilę kończę patrol – szepnął. - Spotkajmy się pod łazienką prefektów. Chcę porozmawiać o naszej przyszłości.
Przyszłość... w gronie śmierciożerców... Czy to możliwe, żeby ta rozmowa mogła dotyczyć planów Voldemorta?
Ginny zwykle nie zastanawiała się, czy to co robi jest logiczne. Od tego była Hermiona!
Teraz Gryfonka również obróciła się na pięcie i pobiegła do Wieży Gryffindoru. Miała zamiar śledzić tę parę Ślizgonów, a do tego potrzebowała jednej rzeczy.
- Gdzie jest James?! - wydyszała wpadając do Pokoju Wspólnego. Remus grał z Mary w szachy, a Syriusz i Peter przypatrywali się im.
- W Dormitorium – poinformował usłużnie Lupin, nie przestając patrzeć się na szachownicę.
Dziewczyna pobiegła na górę. Gryfon siedział na zabałaganionym łóżku i szukał czegoś w torbie.
- James! Pożycz mi swoją Pelerynę Niewidkę!
- Zaraz, że co? Skąd ty wiesz cokolwiek o mojej pelerynie?
- Nieważne, szybko! James, proszę, potem ci wytłumaczę. Nie zabiorę jej, obiecuję. No proszę.
Ale chłopak nie
był taki pewny.
- Nie ma mowy!
- No cóż... Accio kufer! - Ginny chwyciła walizkę i wyciągnęła zwitek materiału, zostawiając James'a z rozmyślaniami na temat jej magicznych zdolności. Rzucając mu przepraszające spojrzenie, wybiegła z Wieży.
~*~
Narcyza przytuliła swą głowę do piersi Lucjusza. Ten gładził ją po włosach.
- Jak tam twoje siostry? - zapytał czule.
- Bella jest szczęśliwa w gronie śmierciożerców – na to słowo zmysły Ginny wyostrzyły się. - Ale Andromeda zaręczyła się z mugolakiem. Rodzice chcą ją wydziedziczyć.
- To z nami nie powinno być problemów. W moim drzewie genealogicznym nie znajdziesz ani jednej szlamy.
- Mam nadzieję, że nie sprzeciwią się naszemu ślubowi. Inaczej ucieknę z tobą. Gdzieś. Daleko. Byle razem.
Malfoy pochylił się i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Cyzia przymknęła oczy i zacisnęła swe dłonie na jego szyi.
- Chodź – szepnął Lucjusz, pociągając ją za rękę. - Mam ochotę być z tobą zawsze.
Przytuleni weszli do Łazienki Prefektów. To, co się tam wydarzyło pozostanie zawsze tajemnicą, ale Ginny nietrudno było domyślić się, co się tam stało. Była nieco zawiedziona. Ale czego miała się spodziewać? Że właśnie dowie się o najtajniejszym planie Voldemorta?
- Nie ma mowy!
- No cóż... Accio kufer! - Ginny chwyciła walizkę i wyciągnęła zwitek materiału, zostawiając James'a z rozmyślaniami na temat jej magicznych zdolności. Rzucając mu przepraszające spojrzenie, wybiegła z Wieży.
~*~
Narcyza przytuliła swą głowę do piersi Lucjusza. Ten gładził ją po włosach.
- Jak tam twoje siostry? - zapytał czule.
- Bella jest szczęśliwa w gronie śmierciożerców – na to słowo zmysły Ginny wyostrzyły się. - Ale Andromeda zaręczyła się z mugolakiem. Rodzice chcą ją wydziedziczyć.
- To z nami nie powinno być problemów. W moim drzewie genealogicznym nie znajdziesz ani jednej szlamy.
- Mam nadzieję, że nie sprzeciwią się naszemu ślubowi. Inaczej ucieknę z tobą. Gdzieś. Daleko. Byle razem.
Malfoy pochylił się i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Cyzia przymknęła oczy i zacisnęła swe dłonie na jego szyi.
- Chodź – szepnął Lucjusz, pociągając ją za rękę. - Mam ochotę być z tobą zawsze.
Przytuleni weszli do Łazienki Prefektów. To, co się tam wydarzyło pozostanie zawsze tajemnicą, ale Ginny nietrudno było domyślić się, co się tam stało. Była nieco zawiedziona. Ale czego miała się spodziewać? Że właśnie dowie się o najtajniejszym planie Voldemorta?
Zawstydziła się
swojej popędliwości. Straciła tylko czas, pokłóciła się z
Jamesem i zdradziła, że wie o Pelerynie. Wróciła do Pokoju
Wspólnego. Kiedy tylko chłopak ją zobaczył, doskoczył wściekły
do niej, ale ona ruchem dłoni wskazała kąt.
- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć – powiedziała, wyciągając Niewidkę. - Oczywiście oddaję ci ją. Dotrzymuję obietnic. I przepraszam. Naprawdę mi przykro.
- Po co ona była ci potrzebna?
- Do śledzenia pary Ślizgońskiej, w celu dowiedzenia się czegoś ważnego.
- Wybaczam. Cel uświęca środki – uśmiechnął się czarnowłosy. - Ale powiedz mi jeszcze jedno. Skąd wiedziałaś o pelerynie i jak nauczyłaś się tych zaklęć?
- Nie mogę ci powiedzieć. Po prostu nie pytaj o nic, bo nie zrozumiesz – Ginny zdała sobie sprawę, że James jest przystojny. Natychmiast skarciła się za to w myślach.
„Dziewczyno, to ojciec twojego chłopaka i na dodatek sześć lat młodszy!” To brzmiało bardzo bezsensownie, ale czy teraz coś ma sens?
- Znamy się dopiero dwa dni i już cię lubię – ruda jeszcze raz uśmiechnęła się szeroko.
- O proszę, pierwsze miłości – zaczął nabijać się Syriusz, podchodząc do nich.
- Zamknij się, okey? - powiedzieli chórem James i Ginny.
- O proszę, jacy zgodni.
- O proszę, przestać mówić o proszę, dobra? - poprosiła dziewczyna.
- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć – powiedziała, wyciągając Niewidkę. - Oczywiście oddaję ci ją. Dotrzymuję obietnic. I przepraszam. Naprawdę mi przykro.
- Po co ona była ci potrzebna?
- Do śledzenia pary Ślizgońskiej, w celu dowiedzenia się czegoś ważnego.
- Wybaczam. Cel uświęca środki – uśmiechnął się czarnowłosy. - Ale powiedz mi jeszcze jedno. Skąd wiedziałaś o pelerynie i jak nauczyłaś się tych zaklęć?
- Nie mogę ci powiedzieć. Po prostu nie pytaj o nic, bo nie zrozumiesz – Ginny zdała sobie sprawę, że James jest przystojny. Natychmiast skarciła się za to w myślach.
„Dziewczyno, to ojciec twojego chłopaka i na dodatek sześć lat młodszy!” To brzmiało bardzo bezsensownie, ale czy teraz coś ma sens?
- Znamy się dopiero dwa dni i już cię lubię – ruda jeszcze raz uśmiechnęła się szeroko.
- O proszę, pierwsze miłości – zaczął nabijać się Syriusz, podchodząc do nich.
- Zamknij się, okey? - powiedzieli chórem James i Ginny.
- O proszę, jacy zgodni.
- O proszę, przestać mówić o proszę, dobra? - poprosiła dziewczyna.
- Eh, jak sobie
chcesz – żachnął się Syriusz i odszedł. A za nim James. Jednak
na odchodne rzucił jeszcze:
- Fajnie latasz! - A Ginny uśmiechnęła się i poszła do Dormitorium aby odpocząć po ciężkim dniu.
- Fajnie latasz! - A Ginny uśmiechnęła się i poszła do Dormitorium aby odpocząć po ciężkim dniu.
Historia coraz bardziej się rozwija :). Chociaż moim zdaniem Ginny za bardzo zdradza się swoim zachowaniem i Huncwoci niedługo zaczną podejrzewać, że jest z nią coś nie tak...
OdpowiedzUsuńCiekawie przedstawiłaś Lucjusza. Co prawda wolę go w bardziej ślizgońskim wydaniu, podczas jakiś sprzeczek z Gryfonami albo już jako śmierciożercę. Ale z drugiej strony, Malfoy to też człowiek i ma uczucia ;)
http://nocturne.blog.pl/
Dziękuję :)
UsuńWszystko ok, rozdział naprawdę fajny. Według mnie powinna jednak popracować trochę nad opisami uczuć bohaterów. Trzymam kciuki :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPostaram się dopracować następne rozdziały, ale jestem raczej początkująca i nie wszystko mi wychodzi :)
Hej! Nadrobiłam zaległości. Zacznę od poprzedniego rozdziału, gdzie McGonagall po części rozgryzła Ginny. Miejmy nadzieję, że to wszystko w końcu się jakoś wyjaśni, chociaż jak pisałam przy prologu - historia naprawdę nieprzeciętna! Miałaś świetny pomysł. :) No i szablon jest śliczny. <3 Co do tej notki, czuję, że James będzie próbował wyrwać Ginny. Już wiemy, że lubi rude. A poza tym panna Weasley świetnie lata, ma tzw. "jaja" (przywołanie kufra, kradzież peleryny, szpiegowanie Ślizgonów). No właśnie i ogromny plus za Narcyzę. W moim opowiadaniu też jej sporo. Uwielbiam tę postać i uważam ją za tragiczną. Jestem ciekawa tylko, jak to będzie z tym zmieniaczem czasu, w końcu McGonagall, Slughorn, Hooch... Ci nauczyciele będą ją kojarzyli, jak wróci do swoich czasów i wszystko się pozmienia. Czy nie będzie to miało jakiegoś wpływu, czy Ginny nie zostanie przez to zraniona? Dumbledore mówił, że igrającym z czasem działy się straszne rzeczy. Pewna jestem, że zgrabnie to wszystko wyjaśnisz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://za-czasow-huncwotow.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńCóż, mam nadzięję, że uda mi się to wszystko logicznie wyjaśnić :)
Super!
OdpowiedzUsuńDzięki :3
UsuńGenialne i lece czytac dalej :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Ginny się trochę zdradziła z tą peleryną ale oprócz tego nic nie mam do zarzucenia.Historia robi się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej :D :)