środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 5


Hej! Tym razem rozdział trochę dłuższy, ale i tak nie za długi :)
Poza tym bijemy rekord komentarzy pod postem! Teraźniejszy wynosi 5 :)
Bez długich wstępów, zapraszam!
~~~
Obudziły ją promienie wschodzącego słońca.
Podniosła twarz. Zasnęła na parapecie, nie spała dobrze, ale mimo tego nie chciała wracać do wygodnego, ciepłego łóżka.
Udała się do
łazienki i spojrzała w lustro. Rude włosy były w całkowitym nieładzie, na policzkach widniały czerwone odciski dłoni.
Ginny była osobą, która zwykle spełniała swoje potrzeby, teraz chciała tylko jednego. Szczerej rozmowy i porady. Brakowało jej tylko odpowiedniej osoby.
Tylko kto zechciałby rozmawiać z nią o tak wczesnej porze?
Chociaż… Jest środek jesieni. Słońce wschodzi najwcześniej wpół do siódmej. To wcale nie jest taka nieziemska godzina.
Ubrała szatę szkolną, nawet nie zastanawiając się nad dniem tygodnia. Wyszła cicho z Dormitorium, potem przelazła przez portret Grubej Damy. Przeszła korytarzami
krokiem osoby, która wie gdzie idzie. Stanęła przed gabinetem, wzięła głęboki wdech i zapukała.
- Panno Weasley?! - rozległ się zdziwiony głos kobiety w szlafroku i z rozpuszczonymi, siwiejącymi włosami, która stanęła w drzwiach.
- Dzień dobry, pani profesor McGonagall – odpowiedziała spokojnie Ginny.
- Czym zasłużyłam sobie na tak wczesną wizytę?
- Zmieniacz czasu – ta krótka odpowiedź otrzeźwiła panią profesor. Wpuściła dziewczynę do środka.
- Rozumiem. Pamiętam naszą rozmowę sprzed dwóch lat. Co się stało?
- Otóż dzień po owej rozmowie przeniosłam się dalej. Gdzie? Właśnie do dnia wczorajszego. Co się działo przez ten czas?
- Niesamowite – kobieta usiadła. - Przez cały czas tu byłaś. Nawet raz zarobiłaś szlaban, zgłosiłaś się na komentatora meczów Quidditcha, zrobiłaś zadanie dodatkowe z
transmutacji. Dokładnie pamiętam.
- Świetnie. Ale dowiedziałam się czegoś nowego. Otóż… - Ginny również usiadła i powtórzyła opowieść Grety.
- Nie wiem jak mam ci pomóc. W końcu nie znam cię i twoich przeżyć. Jednak zapewne zmieniacz nie wybrałby cię, gdybyś nie była w stanie odkryć tej tajemnicy. To przyjdzie z czasem.
- Dziękuję, do widzenia – Ginny wstała. Rozmowę, której tak pragnęła, teraz chciała szybko skończyć. Wyszła z gabinetu. Nie wiedziała czego oczekiwała. Pocieszenia, wyjaśnienia problemu?
Wróciła do Pokoju Wspólnego.
Weszła po schodach do Dormitorium i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jest sobota. I dopiero teraz poczuła, że jest śpiąca. Opadła na poduszkę.
Zasnęła.
~*~
Obudziła się. Dormitorium było puste. Nie wiedziała co robić, ale końcu wybrała pójście do biblioteki. Ta opcja przynajmniej miała jakiś sens.
Kiedy dotarła do celu, zobaczyła Lily i Mary. Obie siedziały przy stole i odrabiały lekcje. Przysiadła się.
- Cześć! - przywitała ją blondynka, nie podnosząc głowy znad książki.
- Hej! – odpowiedziała ruda z uśmiechem. - Co robicie?
- Tą przeklętą Obronę przed Czarną Magią. Ja nie wiem nic o wilkołakach! - piekliła się Lily.
- Pomogę Wam. Zresztą ja też muszę ją odrobić – przypomniała sobie Ginny. Takie wypracowanie nie stanowiło dla niej problemu. Co innego dla trzynastolatek. Wspólnie napisały pierwszy akapit.
- O, cześć Ginny! - Dorcas wyszła zza regału i bezceremonialnie przysunęła sobie wypracowanie Mary. - Macie już trochę? Dawajcie, piszemy dalej.
Kiedy już prawie skończyły, weszli chłopacy. Gryfonka zauważyła, że Remus westchnął widząc temat wypracowania.
- Czołem dziewczyny! - powiedzieli jednocześnie Syriusz i James. - Dacie przepisać?
Mary przesunęła o cal swój pergamin, ale zaraz cofnęła go. Ginny widziała, że tym razem to nie było wykonywanie rozkazów Lily. Teraz dziewczyny same nabrały słusznych uprzedzeń. Rudowłosa chciała podsunąć chłopakom wypracowanie, ale zawahała się. Mogliby sami napisać, prawda? A raczej nie zasługiwali na zwolnienie się z obowiązku samodzielnego odrobienia pracy domowej.
- Wybaczcie. Jednak troszczymy się o was i chcemy byście mieli coś w głowach. A przepisywanie wypracowań niestety może to wykluczyć – słodko powiedziała Ginny. Dziewczyny cicho zachichotały. Huncwoci odeszli zawiedzeni, słuchając zapewnień Lupina, że on zna się na temacie i przyśpieszy tempo pracy.
- Skoro już mowa o wilkołakach – zaczęła Dorcas konspiracyjnym szeptem. - To trochę o nich poczytałam, bo nie wiedziałam, że ty Ginny tak się na nich znasz. A skoro trochę o nich wiesz, to pewnie domyślasz się, że…
- Kurde, co? - Lily wprost zżerała ciekawość.
- Remus, tak? - zgadła spokojnie Ginny.
- Dokładnie. W końcu zawsze znika podczas pełni. To nie przypadek. No i wydaje mi się, że zawsze z lękiem patrzy na księżyc. A teraz… w końcu „zna się na temacie i raz dwa to napisze”.
- Czyli… on jest wilkołakiem, tak? - zapytała z przerażeniem Mary. W końcu Lupin jej się podobał. To naprawdę niefajnie, kiedy okazuje się, że chłopak o którym marzysz, jest wilkołakiem.
- Przykro mi, ale na dziewięćdziesiąt dziewięć procent tak.
- On jest wilkołakiem. Dlatego zasadzono wierzbę bijącą. Zostaje tam wyprowadzany podczas pełni. A reszta chłopaków o wszystkim wie – wyjawiła Ginny.
- Mogli nam powiedzieć – powiedziała z wyrzutem Lily.
- Ciekawe jak, skoro z nimi nie gadamy. A oni z nami próbują – zauważyła Mary.
- Racja…
~*~
- Ej, gdzie mój dezodorant?!
Wracały z biblioteki. Chłopcy wyszli parę minut wcześniej i teraz dziewczyny usłyszały podniesiony głos Jamesa. Przyśpieszyły.
- No tak, Smarkerus. Czekaj, ty chyba pachniesz moim dezodorantem!
Za rogiem rozgrywała się naprawdę dziwna scena. Syriusz trzymał Severusa, którego obwąchiwał James. Ginny z trudem powstrzymała się od śmiechu. Lily posłała chłopakom wściekłe spojrzenie, ale nie interweniowała.
- Ukradłeś mi go! - gorączkował się Gryfon. - Chciałeś przypodobać się Lily, bo wiesz, że na mnie leci! I uznałeś, że to przez zapach!
- Bo przez co innego? – Snape zarumienił się, ale nie zamierzał poddać się bez walki. - Jakoś nie jesteś specjalnie inteligentny. No, a jak laluś nosi swoje perfumy w torebce, to…
- Co takiego, James?! - wkurzyła się Lily. Wyszła zza rogu i stanęła nad chłopakiem. - A tak poza tym zostaw go!
- Niby czemu – burknął James, wyciągając różdżkę.
-
A niby czemu nie? Co on ci zrobił?
- Weź się nie wtrącaj. To nasza sprawa! Tarantallegra! - ryknął, zmuszając Ślizgona do niekontrolowanych pląsów nóg.
- Natychmiast cofnij to zaklęcie – wrzasnęła Lily. - Jasne?
- Eee… Tylko nie wiem jak to zrobić – przyznał James.
- Ech. Żal mi ciebie – westchnęła Ginny. - Finite!
- Ta szlama nie musi mi pomagać – warknął obrażony Severus, kiedy jego nogi uspokoiły się, po czym zatkał sobie usta dłonią. Nie zdążył przeprosić, bo Lily zmrużyła oczy. W ułamku sekundy wyciągnęła różdżkę. Już prawie rzuciła urok, ale zawahała się. Nie wiedziała, który chłopak bardziej na to zasługuje.
- Protego! - krzyknęła Ginny podchodząc bliżej. - Koniec, jasne? Mam dość tej waszej beznadziejnej kłótni. Moglibyście zachowywać się dojrzalej, a nie takie coś! Sev, spadaj. James, naprawdę nie spodziewałam się tego po tobie. Jesteś takim…
Umilkła. Rozejrzała się po korytarzu. Pozostałe osoby przestraszone uciekły, za to ku nim maszerowała zdenerwowana profesor McGonagall.
- Co tu się dzieje! Znowu ty, James?! I pan Snape oczywiście. Widać, że tym razem również dziewczyny w to wciągnęliście. Szlaban dla wszystkich. Dzisiaj wieczorem. Informacje jeszcze wam wyślę. A teraz na obiad!
- Jak on mógł – wyszeptała Lily, kiedy profesor odeszła. Łzy napłynęły jej do oczu. - Myślałam, że się przyjaźnimy.
- Lily! - zawołał błagalnie Severus. Kiedy oni odeszli w kierunku Wieży, on nie ruszył się. Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Ślizgon wyglądał tak żałośnie…
Zbiegła po schodach, zostawiając Ginny i Jamesa samych.
Nie czekając na towarzyszkę, przeszli dalej.
- Przepraszam, że nawrzeszczałam na ciebie – powiedziała dziewczyna.
- No, może trochę przesadziłem – odrzekł trochę zbity z tropu chłopak.
- Ale następnym razem to już ci zrobię awanturę do kwadratu. Naprawdę nie powinieneś go tak traktować. Dlaczego to robisz? - głos Ginny był spokojny. Poważnie wpatrywała się w Gryfona.
- To kwestia tego… wiesz, że on istnieje – mruknął zawstydzony James.
- No widzisz. To nie jest dobry powód. Stać cię na więcej. Skontaktuj się ze mną, kiedy już wymyślisz przyczynę.
Ginny pierwsza weszła przez Portret Grubej Damy i nie odwracając się więcej wbiegła do Dormitorium. Nie przejmowała się szlabanem. Raczej cieszyła się, że nawrzeszczała na Jamesa. Może to coś pomoże?
Jednocześnie dziewczynie spodobało się, że ma możliwość odzywania się tak do profesora. W końcu do nauczyciela eliksirów nie mogłaby się tak odnosić, a tu proszę. Ta sama osoba, tylko młodsza.
I już kreuje zupełnie inną postać. Cóż, po takim dzieciństwie rzeczywiście trudno by ktoś potem miło traktował Gryfonów.
Poza tym spotkanie z Jamesem wzbudziło pewien niedosyt. Jednak o co właściwie chodziło? O tym Ginny nie miała pojęcia.
Jeszcze.
~*~
Lily żywiołowo opowiadała przyjaciółkom o swojej późniejszej rozmowie z Severusem. Według jej słów, po wielu przeprosinach Ślizgona, ruda wybaczyła mu.
- W końcu nie mogę go odrzucić przez jedno słowo. Zgadza się, to było bardzo przykre, nie wiedziałam, że może mnie kiedyś tak zranić. Ale nie jest tak okropny jak James. No i zastrzegłam by było to ostatni raz.
Ginny siedziała na łóżku sama. Z nudów czytała Standardową Księgę Zaklęć stopień 3. Większość formułek doskonale znała, ale całego podręcznika od deski do deski nie przeczytała. Teraz była okazja, żeby trochę pogłębić wiedzę.
- Ginny, a ty coś zrobiłaś Jamesowi? Bo taki trochę przybity siedzi.
Zaskoczona dziewczyna podniosła głowę znad książki. James przybity? Czyżby naprawdę przejął się jej reprymendą?
- Właściwie to nie… Nieco tylko przemówiłam mu do rozumu. Ale delikatnie.
- Miejmy nadzieję, że to coś da.
Dziewczyna wróciła do lektury, ale nie mogła się na niej skupić. Odrzuciła książkę na łóżko i zeszła do Pokoju Wspólnego. James rzeczywiście nie tryskał entuzjazmem. Wpatrywał się smętnie w jeden punkt.
- Ginny Weasley? - jakaś drugoklasistka podeszła do Gryfonki, która pokiwała głową. - Mam wiadomość od profesor McGonagall.
- Dzięki – odpowiedziała Ginny z wymuszonym uśmiechem. Dziewczyna odeszła. Ginny rozłożyła kartkę i przeczytała informację o szlabanie. Przekaż innym – głosił ostatni wers.
Na pierwszy ogień wybrała Jamesa – był najbliżej, ale i tak musiała przejść przez prawie cały Pokój Wspólny.
Znowu poczuła lekkie ukłucie w sercu, na widok czarnych włosów chłopaka. Krótko powtórzyła mu wiadomość i obrała kurs na kolejną ukaraną czyli Lily.
W drodze do Dormitorium już wiedziała o co chodzi.
James przypominał jej Harry'ego, to za nim tęskniła. Co prawda ucząc się w Hogwarcie i tak byłaby skazana na rozstanie się, ale w tych trudnych chwilach wolałaby go mieć przy sobie. Tym bardziej, że może już go nie zobaczyć.
Kiedy już przekazała informację koleżance, usiadła na łóżku. Miała przeczucie, że o kimś zapomniała, ale nie chciało jej się myśleć o tym. Wolała powspominać wszystkie urocze chwile spędzone z jej chłopakiem. Przestała myśleć o innych rzeczach.
Wakacje z Harry'm były najważniejsze.
~~~
Podobało się? - komentarz
Masz dla mnie jakieś rady? - również komentarz
 Piszę okropnie i chcesz to zmienić? - skomentuj!

7 komentarzy:

  1. Wszystko fajnie. Moja rada: popracuj trochę nad składnią.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się popracować :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Wybrałam ten rozdział, bo (jak piszesz wyżej) jest najdłuższy i będę mogła coś więcej powiedzieć, poza tym też mam prośbę, abyś wybrała najnowszy rozdział u mnie (albo mnie pod najnowszym poinformowała, który czytałaś, bo u mnie na onecie nie ma takiego podglądu postów jak na blogspocie).
    Ale przejdźmy już do rozdziału.
    Szablon jest przepiękny, świetnie wybrałaś, nie można oderwać wzroku od nagłówka po lewej stronie. <3
    Zaraz, tak tu trochę dziwnie... Przeglądałam sobie poprzednie rozdziały, szukając jakichś nazwisk, słów, które mogą być kluczowe, bo chciałam jakoś zweryfikować, do jakiej kategorii dodać Twojego bloga w swoich linkach i wydawało mi się, że to Huncwoci, poza tym jeszcze ten adres... A tu nagle pojawia się śpiąca na parapecie Ginny Weasley. To ona jest rudą z Twojego adresu? Ale mignęła mi też Lily...
    Ach, zmieniacz czasu! I wszystko jasne. Tak też podejrzewałam, ale nie sądziłam, że ktoś użyje go, aby pisać o Ginny w czasach Huncwotów, zazwyczaj autorki cofają w czasie Hermionę do lat młodego Toma Riddle'a. Więc mile mnie zaskoczyłaś. xD
    Masz trochę za dużo dialogów. Albo raczej... Zbyt mało opisów. W momencie, kiedy Ginny powtarza opowieść Grety, mogłabyś ją wstawić jako opis (bo widzę, że piszesz w 3 osobie). Albo przynajmniej (jeśli rezygnujesz z powtarzania opowieści) zrobić odstęp między "Otóż..." a "nie wiem, jak mam ci pomóc", bo wszystko się zlewa.
    Nie używasz też akapitów, a to jest szalenie istotne. Jeśli nie ma akapitu, to tak, jakby nie było kropki na końcu zdania. Musisz nad tym popracować. :)
    W wypowiedzi Syriusza i Jamesa po "czołem" wstaw przecinek.
    Nie będę Ci tu wytykała błędów, ponieważ musisz sama popracować nad tym, żeby pisać poprawnie, chyba że znajdę coś bardzo oczywistego. ;)
    Boże, ta kłótnia ze Snape'em strasznie mnie zażenowała, nie dlatego, że coś źle napisałaś, wręcz przeciwnie, fajnie opisałaś te nastoletnie problemy. xD
    Jeśli Twoi bohaterowie rzucają zaklęcia, muszą być one napisane kursywą (prościej mówiąc: musisz pochylić słowo "Protego"). :)
    Powiem Ci tak. Pomysł na opowiadanie masz. I jest on nawet całkiem ciekawy, musisz tylko rozwinąć swój styl, popracować nad poprawnym pisaniem, itp. Ale to jest o wiele łatwiejsze, gorzej, jeśli osoby piszą w miarę poprawnie, ale nie mają żadnego pomysłu na opowiadanie, bo chcą prowadzić blogi dla fejmu i komentarzy, a pomysły na fabułę albo kradną od kogoś, albo tworzą tak banalne historie, że aż przykro czytać. A u Ciebie jest całkiem dobrze, tylko radzę Ci się zainteresować trochę polską gramatyką, z pewnością zrobisz progres. :)
    www.kochanek-muz.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za porządny komentarz :)
      Więc…
      Tak, główną bohaterką jest Ginny, jeśli chodzi o tytuł to specjalnie ma zadawać pytanie: Chodzi o Ginny czy Lily?
      Co do opisów, to już się zorientowałam i postaram się nadrobić.
      Spróbuję się też poprawić z błędami itp, ale może nie być to łatwe. Chyba czas rozejrzeć się za betą :)

      Usuń
  3. Hej, jestem z bloga Manufaktura Szaraka, proszę napisz do mnie maila (madziula1610@gmail.com) :) mam do Ciebie pewną sprawę

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Notkę przeczytałam już wcześniej, teraz czas na komentarz. :)
    Rozmowa z McGonagall oczywiście baaardzo pomocna. :P Dlaczego ona jest tak oschła, nie chce poradzić się dyrektora? Przeniesienie Ginny w czasie na pewno będzie miało swoje konsekwencje, czekam na rozdział, kiedy coś się rozjaśni. :) Świetny fragment z tymi perfumami. :D Snape zazdrościł Jamesowi, Ty to świetnie ujęłaś. :) Ach, Ginny mogła obronić Remusa, a nie zdradzać jego sekret. Przynajmniej moim zdaniem. Czekam na następny rozdział i weny życzę! :)
    http://za-czasow-huncwotow.blogspot.com
    http://secrets-of-the-past-marauders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Może wyszła mi tak profesor, ale zamierzone to nie było :(
      Wszystko się wyjaśni dopiero w ostatnim rozdziale, ale już niedługo nowa informacja o zmieniaczu :)

      Usuń

Zaczarowani

Witches Broom