poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 7.

Witam!
Trochę czekaliście, ale mam nadzieję, że nie za długo :)
Osoby, które przeczytały od razu rozdział 6, proszę o zerknięcie na końcówkę (usunęła mi się i dopiero potem ją dodałam).
Zapraszam do czytania!

Przepraszam za nadmiar szachów :)
~~~

Ginny uważnie, ale szybko, rozglądnęła się dookoła.
Siedziała w ławce z na oko szesnastoletnią Lily, a profesor McGonagall sprawdzała obecność.
- Weasley, Ginewra! - kobieta zamrugała i szybko zapisała coś na kartce. Następnie zmarszczyła brwi i usłyszawszy odpowiedź wyczytała następną osobę.

Przez szybę wysokiego okna było widać prószący śnieg i białe błonia Hogwartu.
Czyli zima. Pewnie piąty rok. Najwyraźniej zmieniacz zastosował taktykę przenoszenia jej w różne okresy życia Huncwotów.. Dziewczyna nie widziała w tym sensu.
Cóż, czas spędzony tutaj Ginny miała zamiar dobrze wykorzystać. Przede wszystkim musiała odkryć jak wrócić do domu, bo coś czuła, że działanie zmieniacza czasu może być ograniczone.
Na szczęście zrobiła już wielkie postępy.
Fred. To o nim myślała zawsze, kiedy Złoty Zmieniacz zaczynał działać.
Była tu z powodu jego śmierci.

Jeszcze raz dyskretnie, rozglądnęła się. James i Syriusz gadali w najlepsze, Remus czytał coś pod ławką, Peter ssał cukrowe pióro gapiąc się bezmyślnie w okno. Mary rysowała serduszka na pergaminie, Dorcas poprawiała fryzurę, a Lily prawie spała na ławce. Słowem – nikt nie interesował się lekcją.
Profesor McGonagall westchnęła.
- Widzę, że nie poprowadzę tej lekcji, tak jak bym chciała. Trudno. Skończymy ją wcześniej – kilka osób uśmiechnęło się, ale tylko na chwilę.
- W takim razie macie zadanie domowe na święta. Opiszcie działanie zaklęcia znikającego. Dwie stopy pergaminu. To tyle.
Ostatnia lekcja przed świętami. Dobrze trafiłam, pomyślała Ginny.
- A teraz informacje. W tym roku zdajecie SUM-y, o czym na pewno wiecie. Dla osób z piątego i siódmego rocznika organizowany jest Bal Bożonarodzeniowy. Oczywiście jeśli chcecie, możecie zaprosić młodszego lub starszego kolegę lub koleżankę – kilka dziewczyn rozpromieniło się.
- Obowiązują szaty wyjściowe – kontynuowała profesor McGonagall. - Wiem, że niektórzy ich jeszcze nie mają, ale to nie problem. Organizujemy wyjście do Sklepu Madame Grace w Hogsmeade. Bal rozpocznie się o ósmej wieczorem w Boże Narodzenie, zakończy o północy, w Wielkiej Sali. Chcę, żebyście mieli partnerki, chłopcy. Powodzenia!
Ginny wraz z Lily zachichotały złośliwie.
- Tak, powodzenia. Ciekawe, którym się uda kogoś zaprosić – szepnęła Ginny.
- Ja tam nie zamierzam odmawiać. Byle mieli odwagę podejść – odpowiedziała Lily.
- Nawet Jamesowi? - tym pytaniem dziewczyna chciała wybadać koleżankę. Kto wie, jakie stosunki mają Lily i James teraz?
- Ale śmieszne. Dobrze wiesz, że go nie znoszę.
Nadal, dopowiedziała Ginny w myślach i zaśmiała się:
- A szkoda. Założę się, że będziesz jego pierwszą kandydatką.
Profesor próbowała jeszcze coś powiedzieć, ale nie mogła. Pisk podnieconych dziewcząt, rozmowy na temat sposobów zaproszenia kogoś na bal, kombinacje, jak para z piątego roku, może zabrać parę z szóstego – to wszystko zagłuszyło słowa McGonagall.
Kiedy zabrzmiał dzwonek, Ginny usłyszała jeszcze, że ma zostać w klasie.
- Panno Weasley! Co to ma znaczyć?
- Eee, co… pani profesor?
Kobieta podsunęła Gryfonce pergamin z listą obecnych osób. Nazwisko „Weasley” było podkreślone. Ginny przypomniała sobie, jak profesor szybko zapisała coś po wyczytaniu jej nazwiska.
- Nie pamiętam, dlaczego to zrobiłam. Masz jakieś sugestie?
- Jestem tą dziewczyną od Zmieniacza. Właśnie znowu się przeniosłam.
- Możliwe… Tak, twoje nazwisko chyba właśnie się pojawiło na tej liście. Mimo to… Jestem przekonana, że zawsze tu byłaś.
- Działanie zmieniacza – dziewczyna wzruszyła ramionami. - Też go nie rozumiem.
- Bardzo ciekawe. Cóż, Weasley… Baw się dobrze na balu!

Gdy Ginny wyszła z gabinetu, zdała sobie sprawę, że nie ma planu zajęć.
Pogrzebała chwilę w torbie i po chwili wyciągnęła zwitek papieru. Odetchnęła z ulgą.
- Przerwa na lunch – przeczytała. - Najwyższy czas!
- Czego chciała od ciebie McGonagall? - zapytała Dorcas, nakładając Ginny sałatkę.
- Nic ważnego właściwie. A wy, o czym gadałyście przed chwilą? Chociaż właściwie to wiem. Bal, prawda?
- Oczywiście – uśmiechnęła się Dorcas – Ciekawe kiedy Remus mnie zaprosi.
Ginny omal nie udławiła się kawałkiem tosta z masłem.
- Czekaj… Powiedziałaś: Remus? - spojrzała na Mary, szukając jakichkolwiek oznak zazdrości lub gniewu. Ta jednak całkowicie spokojnie odpowiedziała za koleżankę:
- Tak, coś ci nie pasuje? Natomiast ja jestem pewna, że Syriusz nie będzie się wstydził. Pewnie zrobi to widowiskowo.
Dorcas z Remusem? Syriusz z Mary?
Tego Gryfonka się nie spodziewała.
~*~
Śnieg przestał padać, ale temperatura nadal była niska.
Ginny obiecała sobie, że przemówi do rozumu kapitanowi drużyny Quidditcha. Mógłby odpuścić im trening przed świętami.
O tym, że jest ścigającą, dowiedziała się niedawno od Lily, kiedy zapytała się o niespodziewane pary. Dziewczyna uważała, że Mary i Remus byli zbyt podobni do siebie.
Syriusz potrzebował spokojnej i inteligentnej dziewczyny, innej od tych, które się za nim uganiały. Remus wolał pewne siebie osoby.
- Jestem ostatnia? - zapytała wesoło, wchodząc do szatni. Zorientowała się, że nie wie kto jest kapitanem, więc zwróciła się do wszystkich – Serio, nie było lepszej pory na trening?
- Było. Ale to nie tylko ja ustalam datę treningów, ostatnio wszyscy zgodziliście się na dzisiaj – odezwała się czarnowłosa, wysoka dziewczyna. Czyżby ścigająca Elizabeth Gray?
- Pogoda taka sobie, ale podczas meczu też może być źle. Czekamy jeszcze na Jamesa – powiedział potężny blondyn. - Jak zawsze.
Chłopak przyszedł mocno spóźniony. Sprawiał wrażenie niezadowolonego, kilka razy upuścił kafla i ani razu nie strzelił gola. To Ginny szło najlepiej. Dobrze współpracowała z Elizabeth, chociaż prawie wszystkie strzały obronił ten blondyn.
W przeciwieństwie do Jamesa, Ginny była szczęśliwa. Szybując w powietrzu czuła się wolna, oddychała powoli, delektując się mroźnym powietrzem. Płatki delikatnie opadały na jej rude włosy. Jej miejsce było tu, na miotle. Problemy znikły, nie było żadnego zmieniacza, nauczycieli, balu. Była tylko miotła i ona.
Prawie nie zauważyła końca treningu. Przebrała się w suche rzeczy i wyszła z szatni jako ostatnia. Jednak nie była sama. Na nią czekał James.
- Cześć, Ginny! - zaczął. - Widzę, że spodobał ci się trening.
- Tak – odparła powoli, próbując zgadnąć do czego Gryfon zmierza.
- Cóż – chłopak zaczął iść powoli w stronę zamku. - Chciałbym ci coś powiedzieć.
- Słucham cię.
- Tak sobie pomyślałem, że… - James odchrząknął. Ginny zastanawiała się czemu zwleka z wyznaniem, bo zwykle mówił wszystko prosto z mostu.
- Poszłabyś ze mną na bal?
Teraz to Gryfonkę zatkało na chwilę. Powiedziała szybko, to co pierwsze przyszło jej do głowy:
- A Lily się zapytałeś?
- Czemu? Wydaje mi się, że chcesz nas zeswatać – chłopak pokręcił głową i dodał – Tak, zapytałem. Odmówiła.
Ginny zaczęła się zastanawiać, czy też nie odmówić. Z wypowiedzi Gryfona wnioskowała, że trochę traktuje ją jak ostatnią deskę ratunku.
Tak, nie podoba mi się, że zaprosił najpierw Lily, pomyślała ze złością. Ale przecież James ma rację. To ja próbuję sprawić by byli ciągle razem. Boję się, że… za bardzo zmienię bieg historii.
- Pójdę – zdecydowała nagle. - Tak, pójdę. Tylko postaraj ubrać się porządnie.
Chłopak zaśmiał się cicho, niepewny czy to był tylko żart.
- Cieszę się – postąpił krok ku niej. Wyciągnął rękę i dotknął jej włosów. Strzepnął jeden płatek śniegu.
Ginny otrząsnęła się i cofnęła. James jakby trochę się zawstydził.
- Zmarzłaś – stwierdził. - Powinienem cię zaprosić przy gorącej czekoladzie, a nie tu - na zimnie.
- Zawsze możemy to nadrobić – uśmiechnęła się dziewczyna.
- W takim razie chodź do zamku – wziął ją za rękę. Nie protestowała.
~*~
Mieli szczęście.
Gorąca czekolada właśnie dzisiaj była serwowana do ciasta orzechowego.
Ginny jeszcze czuła cudowne ciepło rozchodzące się po ciele, kiedy wbiegała po schodach.
- Gdzie ciebie nosiło? - zainteresowały się od razu dziewczyny, kiedy weszła do Dormitorium.
- Byłam na treningu – Ginny wzruszyła ramionami.
- Reszta drużyny już dawno wróciła – zauważyła Mary.
- Mam partnera na bal – powiedziała krótko.
- Masz też piankę od czekolady na policzku – poinformowała ja Dorcas. Gryfonka szybko wytarła ją.
- Dzięki. Co z Wami?
- Syriusz załatwił to szybko.
- Remus jeszcze nie miał okazji. Chyba posiedzę trochę w bibliotece.
- Lily, a ty z kim idziesz?
Zielonooka wzruszyła ramionami i zrobiła tajemniczą minę. Podeszła do okna i popatrzyła w dal.
- Nie spodoba się wam. Poznacie go w dniu balu.
Lily wyszła. Dorcas i Mary zaczęły zastanawiać się kim jest jej partner albo czy Lily kłamie.
Ginny również zaczęła zżerać ciekawość. Zastanawiała się z kim może iść jej koleżanka. Dopiero paręnaście minut później, rozsądnie stwierdziła, że to nie jej sprawa i poszła poszukać Remusa w celu zaproponowania mu partyjki szachów..
Dorcas również się gdzieś wybrała.

W Dormitorium chłopaków Remusa nie było. Ginny pacnęła się w głowę. Dorcas pewnie siedzi w bibliotece, czekając na Remusa, który… chyba właśnie tam poszedł.
Już miała cicho wyjść, kiedy zauważył ją James.
- Ja już idę – wycofała się. - Chciałam tylko zagrać partię szachów z Remusem, ale go nie ma.
Zeszła do Pokoju Wspólnego.
James za nią. Z szachownicą.
Ginny westchnęła i usiadła z nim przy stole.
- Dobrze grasz w szachy? - zapytała.
- Nie za bardzo. Ale wiedz, że rozpoznaję szewskiego mata.
- Gramy o coś?
- Dobrze. Powiedz najpierw co ty byś chciała, jeśli wygrasz.
- Ty powiedz najpierw – poprosiła dziewczyna. W końcu umówili się, że napiszą na kartkach, co by chcieli i wymienią się nimi.
Zaczęli grać. Ginny skupiła się mocno na szachownicy. Chciała bardzo wygrać, nie tylko dla nagrody. Czuła potrzebę bycia lepsza od Jamesa.
Dziewczyna postanowiła trochę się rozluźnić. Czasami ryzykowała, ale tylko w przypadkach, gdy bardzo trudno było wymyślić dobrą obronę.
Zdecydowała się też na szybkiego mata, zamiast wolnego wybijania wszystkich figur.. Bała się, że potem może popełnić błąd.
Nie zauważyła jednego. Przesuwając wieżę, by ograniczała króla przeciwnika, odsłoniła swojego. A James był już na to przygotowany. Zamatował ją w kilku ruchach.
Podziękowali sobie i poszli do własnych Dormitoriów. Ginny otworzyła karteczkę chłopaka i… opadła ciężko na łóżko. Nie spodziewała się takiej treści.
~~~
Podobało się? - komentarz
Nie podobało się? - daj mi radę w komentarzu :)

12 komentarzy:

  1. pierwsza xD
    Nieeeee.... czemu w takim momencie?? why why why??!!
    rozdział cud miód 😊
    czy James czuje coś do Ginny?? tak to wygląda xD
    czekam na następny rozdział 😊 ciekawoś zrzera mnie od środka, chyba będę mieć dziurę w brzuchu xDD
    życzę weny!!! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Szybki kom :)
      Postaram się też pośpieszyć z następnym rozdziałem!

      Usuń
    2. Też myślę, że on coś do niej czuje :P Już nie mogę się doczekać, aby wiedzieć czy mamy rację. Mam własną wizję tego co jest na tej karteczce; coś żeby go pocałowała, albo żeby została jego dziewczyną <3 Biedna Ginny, jak dla mnie będzie ona zamotana między ojcem, a synem. :D
      Powodzenia w pisaniu,

      SCG Mój blog

      Usuń
  2. Witaj, kochana.
    Na początku napiszę, że miałam problem z przeczytaniem na telefonie, bo tekst jest chyba biały na białym tle, przez co niewidoczny i musiałam go zaznaczyć, żeby coś zobaczyć. W pierwszej chwili pomyślałam, że mi się po prostu nie załadował, ale jakoś to ogarnęłam.
    Przechodząc do treści. Ginny ponownie przeniosła się w czasie, tym razem na piąty rok. Nie wiem, jaki to wszystko może mieć związek z Fredem i czekam na to z niecierpliwością. Mam kilka teorii, ale pewnie każda jest błędna. Dalej, Bal Bożonarodzeniowy, super! Nie mogę się już doczekać! Dorcas z Remusem, a Mary z Syriuszem? Rzeczywiście, nietypowe.
    I James z Ginny. Aghgh, dlaczego? :c Powinien iść z Lilką ♡♡♡ Mam nadzieję, że Ginny jej go nie odbije, bo wtedy cała przyszłość by się zmieniła. Jakoś nigdy nie za bardzo lubiłam Ginny, więc teraz też za nią zbytnio nie przepadam, a tym bardziej, że wchodzi z buciorami w mój ulubiony pairing :)
    No, ale nieważne. Mam nadzieję, że James się opamięta i zauważy, że jest bezgranicznie zakochany w Lily ^^ Jestem ciekawa, jak to się wszystko dalej potoczy. Pisz szybciutko, bo nie mogę się doczekać.
    O, jeszcze nie wiemy, z kim pójdzie Evans. Ciekawość mnie chyba zeżre. Może ze Snapem, skoro dziewczynom się to nie spodoba? Nieee, wtedy wszystko będzie na odwrót :D Ale, pomijając fakt, że chciałabym, żeby wszystko było super poukładane, to bardzo podoba mi się ten pomysł z 'zamianą par'. Nie myśl sobie, że wybrzydzam albo, że mi się nie podoba, bo tak nie jest. Po prostu uwielbiam Jily i trudno mi czytać, jak mój ukochany James interesuje się kimś innym.
    Ok, nie zanudzam Cię już więcej.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych wakacji.
    + Zapraszam do siebie.
    Optimist
    [the-emerald-eyes.blogspot.com]
    PS. AAAAA, całkiem zapomniałam o tych szachach!!! O, ja głupia. Co James napisał na tej kartce? O mój Boże, teraz to się dopiero porobiło zagadek i gdybań w mojej głowie. Ach, no co on znowu wymyślił? Jestem tego bardzo ciekawa. Nie wiem, jak mój głupi mózg mógł zapomnieć o najważniejszym! Uf, okej, czekam, całuję i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Dziękuję za tak obszerny komentarz *·*
      Przepraszam za kolor, ale oryginalnie tło jest chabrowe, więc tekst jest widoczny.
      Przepraszam za rozbicie Jily, Xd :)
      Przypominam, że Lily go nienawidzi do siódmego roku!!!
      Już lecę do Ciebie!

      Usuń
  3. Awwww, czekam na kolejny rozdział ^^ Jedna z lepszych historii o Ginny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooooo jak mogłas tak przerwac nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu o co James mógł ją prosic taka jestem zdenewowan nie wiem czy wytrzyma do kolejnego rodzialu zatrulas mi muzg tym. Teraz bede ciągle myslec nad tym co ty wymyslilas. Nie moge sie doczekać i ta zamiana Dorcas i Remus, Syriusz i Mary takie ugh nie moge doczekac sie nexta: ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za mobilizację. Postaram się pośpieszyć, ale rozdział dodam za pewne dopiero za tydzień, bo wyjeżdżam :(

      Usuń
  5. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! James i Ginny? Jakiś nowy parring tworzysz? :) Choć sama w to nie wierzę,Ginewra raczej jest wierna Harremu chyba,że Ginny bawi się w swatkę :). Mam nadzieję,że James i Lily się jednak zejdą,bo kocham tą parę :D. Rozdział jest super i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Znalazłam bloga całkiem przypadkowo i nawet nie wiesz jak się zdziwiłam jak przeczytałam prolog!
    UWIELBIAM fanfiction z Harrego Pottera gdzie ktoś cofa się w czasy Huncwotów ( raz trafiłam na fantastyczną historię z Ginny, gdzie cofa się ona w czasie i... zakochuje się w młodym Syriuszu!).
    Świetny pomysł, fajne są te przeskoki w czasie ale boję się, że Ginny i James są nieco za blisko! Mam nadzieję że między nimi nic nie będzie!
    Co do samej bohaterki, to mam nadzieję że w końcu zacznie działać i zrobi coś co zapobiegnie wojnie w przyszłości!
    Dostała taką szansę !
    Czekam na kolejny rozdział!
    Życzę dużo weny i pozdrawiam.
    Karolina S

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Libster Blog Award! Zapraszam do mnie po więcej szczegółów ;)
    http://domsalazara.blogspot.com/2015/07/libster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani

Witches Broom